poniedziałek, 25 kwietnia 2011

...?

 Uzależniona od... Książek ? Marzeń ? Snów ? Wszystko co wybrałabym na temat byłoby zbyt banalne. A czego jak czego, ale banałów nie lubię....

... Tak samo jak pisania dla ludzi których znam.

piątek, 4 marca 2011

...Good manners.

  Zdziwiony ? Od dawna doskwiera mi wychowanie w duchu przestrzeganiu dobrych manier.  Przeszkadza mi , że zawsze mówię '' dzień dobry '' i  '' życzę miłego dnia''. To, że gdy ktoś zajmuje mi czas na co nie mam ochoty, nie potrafię zakończyć rozmowy lub zgodnie z moim nastrojem powiedzieć temu komuś '' odwal się ''. Że gdy na plantach zaczepia mnie Mormon kalecząc język polski jestem w stanie odpowiedzieć mu jedynie, że jeszcze nie czytałam i gdy nadrobię lekturę '' Księgi Mormona '' to z przyjemnością z nim porozmawiam. Nie potrafię powiedzieć komuś by wypchał się swoimi uwagami na temat mojego bloga. A gdy zapomne powiedzieć '' Dobranoc ''...

  To nie jest tak, że nie potrafię. Bardziej chodzi o to, że boję się iż ktoś może uznać, że nie jestem '' dobrze wychowana ''. To bycie miłą w pewien sposób jest ograniczające...

  Wiele razy próbowałam, zerwać z nałogiem bycia miłą. Aż pewnego razu zobaczył Wolność. Pomachała mi, stojącej na plantach, z wysokości ulicy Garncarskiej. Zachęciła do opuszczenia dwójki drogich mi osób, kazała przejść przez ulicę nie patrząc na przejeżdżające samochody... Im bardziej zbliżałam się do końca upragnionej podróży tym bardzie wyłączałam się z otaczającego mnie świata.  Żałuję, że nie dokończyłam tej podróży. Może Wolność poszła by dalej, może mnie rozczarowała, a może okazała się najcenniejszą wartością do której powinno się dążyć ? Sprowadził mnie na ziemię jeden krótki sms. A tak niewiele brakowało...

  Doszłam wtedy do wniosku, że prawdziwą, niegraniczoną niczym Wolność osiągamy dopiero po śmierci. Dopiero wtedy wszystko staje się nam obojętne, nie musimy nic, nic nie jest nam narzucane, oduzależniamy się od wszystkiego...

 ...zwłaszcza od życia. I absurdalnie dodam : od dobrych manier.

sobota, 26 lutego 2011

...Codeina.

   Kodeina - alkoid występujący w opium, otrzymywany z niego lub syntetycznie z morfiny. Działa przeciwkaszlowo i przeciwbólowo. Stosowany jako narkotyk w dawkach 100 - 300 mg. Przyjmowana przez dłuższy czas prowadzi do uzależnienia...

   ... potem zostaje już tylko morfina. Po niej... życie w ciągłym bólu, bez żadnych szans na jego przerwanie.


Zaczęło się bardzo niewinnie, od Apapu, Gripexu i Solpadeine. Gdy przestały działać zaczęłam chodzić do lekarzy. Później postanowiłam oswoić ból głowy. Poznaj Pana Filipa !

Czy to imię coś Ci mówi ? Zapewne tak, jeśli czytałeś lub oglądałeś ekranizację, jednej z pierwszych powieści Stephena Kinga - '' Miasteczko Salem ''. Tam '' Panem Filipem '' są ukrywane w szafie lęki pewnego chłopca. Ale wraz z krwiżerczymi, pozbawionymi ludzkich uczuć potworami, zupełnie niepodobnymi do arystokratycznych, mających problemy emocjonalne bohaterów książek Anne Rice, - wampirami, znów pojawiają się  jego życiu. Myślimy, że już odeszły '' aż wreszcie przychodzi ta noc, podczas której okazuje się, że dawne leki nie zniknęły z naszej podświadomości, lecz tylko zostały na jakiś czas zamknięte w małych dziecięcych trumienkach, pokrytych kwiatami dzikiej róży. ''

Kiedyś bałam się ciemności. Było to tak bardzo dawno temu... Ale pewnego styczniowego dnia wraz z upiornym skrzypieniem wieka trumienki obudziło się znowu. Tylko, że przez te parę nocy bardziej niż popularną nyktofobię, przypominało to lęk przed zgaszeniem światła. Wraz z ciemnością przychodziły obrazy czegoś potwornego, już nie przybliżającego się do łóżka, a siedzącego w oddali na krześle pod oknem mojej podświadomości. Gdy byłam dzieckiem były to tylko monstrualnych rozmiarów kraby, nietoperze lub porywacze. Teraz były to obrazy tak straszne, że... bałam się gasić światło.

Dlaczego to robiłam ? Odpowiedź na to pytanie jest równoznaczna z odpowiedzią na pytanie '' dlaczego lubimy się bać ? '' Adrenalina ? Może. Nie wiem.

Wrócimy do Mojego Pana Filipa. Uodpornił się na wszystko, zwłaszcza na przedawkowywanie leków. Towarzyszy mi przez cały dzień, ostatnio zaczął się pojawiać w snach i ( jak widać ) w twórczości.

Na szczęście jego obecność, odkąd wiem, że wygląda jak Serj Tankien jest mi miła. Już nie biorę leków. Bo uzależnienie, zwłaszcza od nich, '' jest strasznie głupie '' i '' ograniczające wolność '' .

Już nie cierpię na nyktofobię ani nie boję się gasić światła...

... do czasu.





Tylko, proszę, nie bierzcie tego tekstu na zbyt poważnie. To tylko fikcja literacka inspirowana lekturami i muzyką Yanna Tiersena. Błędy natomiast są wynikiem dysortografii.